Nie ma mnie i nie ma i raczej nie będzie. Niestety albo i stety..
Od września nie napisałam nic, ale zwyczajnie brakowało mi na wszystko czasu. Latanie na uczelnię, studia w każdy weekend, długie poszukiwania jakiejkolwiek pracy zakończone fiaskiem. Do tego inne sprawy, naprawianie mojego dziecka (tak, chodzi o auto), trochę sportu bo z koniem też trzeba popracować, to jakieś wyjście ze znajomymi jeśli budżet i czas pozwolił. W końcu udało się też zrobić tatuaż.. No ale wróćmy do tematu tego bloga.
Mecze.. Ligę Mistrzów oglądam bez problemu, ale po prostu nie miałam weny i mocy pisać. Bo albo zwyczajnie zasypiałam oglądając albo jak to nasze chłopaki - zagrali kupę i kilo mułu, że szkoda było nerwów, żeby próbować coś napisać. Ostatnio chyba za często podnoszą swoją grą nam ciśnienie, co?
Jeśli chodzi o Serie A.. staram się oglądać, ale nie zawsze się da, bo uczelnia nie wybiera. Być może któregoś dnia napiszę tu kilka słów o którymś meczu, ale wiadomo.. nie będzie to wyglądało tak jak sezon czy dwa temu.
Jeśli mam uogólnić, to niektóre mecze były powalające, ale trochę więcej było tych, podczas których zjadały nas nerwy. Widziałabym u nas więcej atakowania i to z kontr, a nie z pozycyjnego, no ale co ja zrobię. 3-5-2 sprawia, że moje oczy krwawią, do tego te kontuzje nie polepszają tego. Nie wiem co w końcu zmieni system gry i kiedy nadejdzie dzień, że cały skład będzie gotowy do gry.
Tyle ode mnie. W sobotę kolejny mecz.. jak mi się uda to obejrzę i może coś naskrobię.
Do następnego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz