niedziela, 20 grudnia 2015

Carpi vs Juventus - zdjęcia


Co ciekawsze z dzisiaj..

















Carpi vs Juventus


Za nami ostatnie ligowe starcie w tym roku. Kolejne spotkanie dopiero po nowym roku, a dokładnie 6 stycznia. Dzisiejszy mecz był dość ciekawy i pełen akcji, jednak końcówka była po prostu okropna. Za nią ma się ochotę ich torturować przez wiele godzin. Allegri za to przebił wszystko i wszystkich jakoś w 82 minucie, gdy Rugani po raz kolejny coś spaprał, a Max najzwyczajniej w świecie tak się rozdarł, że słyszał go chyba cały stadion. Ale ja się nie dziwię - w takiej irytacji każdy by się tak zachował. A komentatorzy z Eleven Sport i ja - zwyczajnie zaczęliśmy się śmiać. Było dużo akcji, które powinny zakończyć się o golem, ale problemy z wykończeniem niektórych akcji chłopaki mają ostatnio dość często. Do tego kolejna nerwica Allegriego w doliczonym czasie, gdy Juve o włos nie straciło gola na remis, a ten zrzucił z siebie kurtkę prawie rwąc przy tym marynarkę. Ja się mu nie dziwię.. ja tak robiłam z włosami.

Ogółem będzie po parę słów o każdej połowie, bo czasowo jestem ograniczona, dodatkowo z gifem do gola. Tak w miarę krótko. Czyli taka trochę `na odwal` będzie.. Zawsze tym co to czytają pozostaję lajfy.com, które są dokładne co do minuty.

`Najwięcej energii ma Massimiliano Allegri` - M. Święcicki  - komentator z Eleven Sport



Skład:



Pierwsza połowa:

Intensywna w wykonaniu starej Damy, chociaż według mnie, takiemu zespołowi jak Carpi powinno się strzelać gole i strzelać, a nie bawić się z nimi momentami w kotka i myszkę. 

Zebry próbowały umieścić piłkę w siatce wiele razy, jednak w 14 minucie to Carpi było górą. Z rywalem i niepowstrzymaniem go nie poradził sobie Bonucci, po czym niejaki BORIELLO oddał strzał w światło bramki, tym samym Buffon wpuścił piłkę do bramki i gol! Juventus przegrywał 1:0.
Jednak kilka minut później zrobił się niezły kocioł w polu karnym gospodarzy, piłkę dostał MANDŻUKIĆ, przyjął ją, obrócił się w raz z nią, huknął w bramkę i gooooooooool! La Juve gol! 1:1!
Tak pięknego gola dawno nie widziałam!


Potem było kilka groźnych strzałów, w tym piękny w wykonaniu Marchisio, jednak bramkarz zdołał interweniować. Tak samo było se strzałem Khediry - z problemem, ale golkiper wybronił.
W 40 minucie Chiellini posłał piękne podanie do biegnącego lewą stronę Evry, ten spod linii końcowej kapitalnie dośrodkował na głowę MANDŻUKIĆA, ten posłał piłkę w bramkę i gooooooooool! La Juve gol! 1:2!




Na tumblrze gifa nie było, to musiałam video z lajfów podkraść.


Kilka chwil później zakończyli pierwsze 45 minut walki. 



Druga połowa.

Mniej szałowa od pierwszej i fatalna w skutkach na jej koniec. 

Już w 50 minucie Juve powiększyło swoje prowadzenie po kapitalnym zagraniu Marchisio do POGBY. Ten wbiegając z piłką w pole karne oddał strzał, został przy nim sfaulowany a piłka i tak powoli w podskokach wpadła do bramki i gooooooooool! La Juve gol! 1:3!



Pogba i jego cieszynka po golu tutaj ---> tumblr.

Były tu też zmiany: w 56 minucie zszedł Barzagli a w jego miejsce wszedł Rugani. Następnie w 67 zszedł Dybala a za niego pojawił Morata i w 82 za Cuadrado wszedł Lichtsteiner.
W 63 minucie ogółem samobójcze trafienie z małą pomocą Ruganiego zaliczył Boriello, jednak trafienie nie zostało uznane, ponieważ Rugani był na spalonym. Okej.
Potem faule za faulami i rzuty rożne z których nic nie wynikało.
Gdy sędzia doliczył 3 minuty do tej połowy, miałam jakieś dziwne przeczucie, że może Carpi może coś ustrzelić.. i wykrakałam. Jeden z rywali posłał piłkę w pole karne, tam znalazł się BONUCCI i umieścił głową piłkę w bramce zamiast z daleka od niej i gol dla gospodarzy. SAMOBÓJCZE trafienie. 2:3.
Za chwilę Carpi próbowało wyrównać, jednak Buffon tym razem nie dał się zaskoczyć. 

Mecz zakończyli wynikiem 2:3, mają 3 punkty i przez chwilę byli na drugiej pozycji w ligowej tabeli, ale obecnie znowu spadli na 4 miejsce. 


Oceniając:
Buffon - przez obronę miał trochę roboty, ale ogółem okej.
Barzagli - ten człowiek, który nigdy nie zawodzi..
Bonucci - jago najgorszy mecz w sezonie - buble i samobój.
Chiellini - jego pech przeszedł na Bonnyego, bo dzisiaj dobry mecz miał.
Cuadrado - przyzwoicie, fajnie, z sercem..
Khedira - coś było, jednak bez większego szału.
Marchisio - piękny mecz w jego wykonaniu, asysta.. oby już tak zawsze!
Pogba - piękna bramka, ładna gra - chyba wraca do formy.
Evra -  ogółem całkiem okej, ładna asysta.
Mandżukić - dwa piękne gola, ładna gra - oby tak dalej Mandżi!
Dybala - słabiutko dzisiaj.. mogło być o wiele lepiej. 

Zmiennicy:
Rugani - słabo, buble.. nie tak to ma wyglądać.
Morata - również słabo, nie umie wykorzystać sytuacji.. ehh.
Lichtsteiner - całkiem spoko.



Do następnego. 





Jakby ktoś nie widział nerwicy Maxa..

czwartek, 17 grudnia 2015

Juventus vs Torino (1/8 finału Pucharu Włoch) - zdjęcia


Jak po każdym meczu - parę ciekawych ujęć ze strony Juventusu.
















Juventus vs Torino (1/8 finału Pucharu Włoch)


Witam po cudownym meczu Juventusu z Torino w 1/8 finału Pucharu Włoch! Przyznam szczerze, że nie oczekiwałam takiego rezultatu w tym spotkaniu, tylu emocji, takiej gry. Nie spodziewałam się również, że wychodząc po części składem rezerwowym, no bo Zaza, Rugani i Neto nie grywają w każdym meczu albo jak już grają, to grają po kilka, kilkanaście minut. To samo ostatnimi czasy tyczy się Moraty, ale dobra. 
Chłopaki rozegrali dzisiaj naprawdę bardzo ładny mecz, ich gra cieszyła oko, każdy zawodnik miał szansę do pokazania się trenerowi i kibicom z jak najlepszej strony.
Ja osobiście jestem z nich bardzo zadowolona, oby było coraz to więcej takich meczy w ich wykonaniu. Lubię, jak grają w taki przyzwoity sposób, a jak do tego jeszcze strzelają tyle goli, to w tym momencie jestem w niebie. Od jakiegoś czasu utrzymuje mi się zły humor, do tego dzisiaj przekroczył on punkt krytyczny, a nasze zebry tak mi poprawiły ten beznadziejny humor, że tryskam szczęściem i jak ktoś spróbuje mi go zepsuć, to uduszę. Więc najlepiej - bez kija nie podchodzić. 
No i najlepiej mi się pisze po takich meczach. 
A teraz do rzeczy. 



Skład:



Pierwsza połowa:

Początek dość chaotyczny w wykonaniu obydwu drużyn, to trzeba przyznać. Zdarzyło się kilka pomyłek, ale lepiej, żeby były one niewielkie i na początku spotkania, niż potem wielkie i w kulminacyjnym momencie, który by decydował o tym, czy dana drużyna coś zdobywa, czy też nie.

Od samego początku dużą aktywnością wykazywał się Zaza. Trzeba przyznać, że dzisiejszy mecz w jego wykonaniu był bardzo dobry i zasługuje na pochwałę. 

Morata też pokazywał się z bardzo dobrej strony, w porównaniu z tym, co było w poprzednich meczach. Brakuje mu tylko tego wykończenia i huknięcia bramki, która, myślę, że by go w jakiś sposób odblokowała. 

Następnie można było zauważyć trochę ataku pozycyjnego na połowie Torino. Chociaż jakby przyjrzeć się całemu meczowi tak bardzo dokładnie, to wyszłoby na to, że jego połowa, to właśnie taki atak i to w wykonaniu Juve. Za wiele on im nie dawał, ale jak chcieli tak grać, to kto im zabroni.

W kolejnych minutach tego spotkania obrona Torino powoli zaczynała mieć małe luki, dzięki którym coraz częściej można było zauważyć graczy Starej Damy bliżej ich ich bramki. Chociaż trzeba przyznać, że Glik w każdym meczu jest ciężkim orzechem do zgryzienia. 

Zaza grał dzisiaj dość agresywnie, dość brutalnie sfaulował w 24 minucie Peresa i jako pierwszy w tym spotkaniu zarobił żółtą kartkę.      
I dokąd nie opuścił boiska, tak stał na krawędzi otrzymania drugiego żółtka i ryzykował osłabieniem ekipy poprzez wylecenie z boiska. 

28 minuta przyniosła jednak w końcu coś, na co czekał każdy kibic Bianconerich!
Lewą stroną bardzo dobrze wybiegł Morata, po czym dośrodkował do znajdującego się w okolicach wapna ZAZY, ten bez przyjęcia oddał strzał prosto w bramkę Torino i gooooooooool! La Juve gol! 1:0!




Gracze Torino starali się jak najszybciej odrobić stratę i zdobyć wyrównującą bramkę, jednak nic z tego. Nasza obrona spisywała się dobrze (Chiellini mnie zdenerwował w pewnym momencie, ale dobra, będę cicho), więc nie mieli zbyt dużych szans na pokonać ich i samego Neto.

A co do Neto.. ze stoickim spokojem obserwował grę na boisku, nie rzucał się niepotrzebnie na boki, gdy Torino usiłowało coś ustrzelić. Podobało mi się to. 

Potem po raz kolejny Zaza w wersji `daj mi tą piłkę, bo inaczej cię stratuję i wylecę z boiska`. Przekonał się o tym Glik, bo Zaza tak go sfaulował, że ten wleciał w bandy i go chyba trochę zamroczyło. Lubię Zazę, przyznam to, ale jakim cudem on w tym meczu z boiska nie wyleciał, to ja nie wiem. To już wie tylko arbiter tego spotkania. 

Ostry faul na Khedirze zakończył się żółtkiem dla jego oprawcy. Po tym nastąpiła jakaś akcja Juve, ale nic ciekawego z niej nie wynikło. 
Kilka razy Chiellini i Bonucci zapoznali się bliżej z murawą Juventus Stadium, po tym, jak jeden z zawodników drużyny przeciwnej usiłował się przebić przez nich do bramki Neto.

Marchisio w 39 minucie też pokazał rogi i zarobił żółtko.    

Na koniec tej części meczu padła kolejna żółtka kartka dla jednego z graczy Torino, do tego kilka akcji Starej Damy, które finalnie nic ciekawego nie przyniosły. 

Minuta doliczona, nic ni nie wniosła i przerwa. 




Druga połowa. 

Ciekawsza od drugiej i według mnie - o wiele żywsza. 

Juventus z marszu zaczął atak na bramkę rywala zza miedzy, żeby jak najszybciej powiększyć swoje prowadzenie w tym meczu. 

Na sam początek idealną sytuacją na zdobycie gola stworzył sobie Morata. Będą w polu karnym odwrócił się z rywalem na plecach, oddał kapitalny strzał w światło bramki, ale niestety bramkarz popisał się dobrą interwencją. Szkoda..

Następnie Zaza dalej znajdował się na krawędzi i dalej pozwalał sobie na faule. Może chciał się za bardzo wykazać i cudem było to, że arbiter nie pokazał mu drugiego żółtka. 

Za to w 50 minucie drugie żółtko obejrzał wcześniejszy oprawca Khediry, po czym wyleciał z boiska. Torino kończyło to spotkanie w 10.     
To chamskie, ale.. nie pytajcie, kto w tym momencie się szatańsko śmiał przed ekranem. 

Chwilę później staliśmy się świadkami drugiego gola Juventusu. 
Po rzucie wolnym zakotłowało się trochę w polu karnym rywali, jedno z drugim walczyło o piłkę, a w efekcie ta powędrowała do ZAZY, ten wykiwał pod bramką przeciwników, oddał strzał i gooooooooool! La Juve gol! 2:0!




Po zaledwie dwóch minutach od swojej drugiej bramki, boisko opuścił właśnie Simone, a w jego miejsce pojawił się Dybala. ---><---

Następnie wymiana podań, nie pozwalanie na zabranie sobie piłki przez rywali i ten `genialny` strzał z dystansu w wykonaniu Chielliniego. Panie Giorgio.. pan się weźmie za porządne bronienie, a nie za robotę napastników i od czasu do czasu pomocników. 

W 60 minucie wystąpiło zagrożenie utratą jednej bramki, ale na szczęście Belotti trafił tylko w boczną siatkę.

Kilka ciekawych podań i akcji z pewnością zaliczył Sandro. Dobrze się go ogląda na boisku, jego chęć gry i zaangażowanie cieszy i to bardzo. 
Ładny strzał na bramkę oddał Dybala i niewiele zabrakło, by piłka zatrzepotała w siatce rywali. Z meczu na mecz coraz bardziej się nam chłopak rozgrzewa. 

Potem byliśmy świadkami kolejnych fauli jednych na drugich. Ja rozumiem, że o posiadanie piłki trzeba walczyć, ale czasem to już przesadzają z tym. 

73 minuta przyniosła kolejny radosny okrzyk na Juventus Stadium. 
Będąc tuz przed polem karnym Torino, świetne podanie od Moraty otrzymał DYBALA, po przyjęciu piłki oddał piękny strzał w róg bramki przeciwników i gooooooooool! La Joya! 3:0!




Po dobiciu rywali na 3:0, ci wyraźnie osłabli, coraz rzadziej próbowali wykreować cokolwiek ze swoich akcji i tak naprawdę, to od tego momentu, tylko Juve walczyło o być może zdobycie kolejnej bramki. 

Piękny strzał  z odległości oddał Morata, lecz na jego i nasze nieszczęście, dobrze zachował się golkiper i wybronił to uderzenie. Brakuje tych goli Alvaro, no brakuje..

Za moment boisko opuścił, po raz kolejny prawie że niewidoczny, Khedira, a zastąpił go Padoin. ---><---

Wybiła 82 minuta, która tylko dobiła Torino, a kibiców Juve ucieszyła jeszcze bardziej. 
Stara Dama otrzymała rzut rożny gdzieś w okolicach dwudziestego metra. Do piłki ustawił się Pogba i Dybala. Po gwizdku arbitra do futbolówki pobiegł POGBA, huknął zupełnie w swoim stylu i gooooooooool! La Juve gol! POGBOOM! 4:0!




Po strzeleniu tej bramki Juventus przeszedł do ataku pozycyjnego, który można by nazwać po prostu wymianą podań dla zabicia czasu pozostałego do końca spotkania. 

Z boiska zdążył jeszcze zejść Marchisio, a w jego miejsce wszedł Hernanes. ---><---

Na koniec spotkania Sandro zdążył jeszcze zetrzeć się z Glikiem, Torino próbowało strzelić honorowego gola, ale ich akcja została ostatecznie zablokowana. 

Arbiter nie przedłużał tego spotkania. Juventus wygrał 4:0 w 1/8 finału Pucharu Włoch i przechodzi do następnej rundy. 



Oceniając:
Neto - do roboty prawie nie miał nic, ale na spokojnie wszystko obserwował.
Rugani - zagrał cały mecz, bubli nie miał, według mnie całkiem dobrze zagrał.
Bonucci - dobrze, spokojnie kontrolował grę na swojej linii.
Chiellini - kapitan ekipy w tym meczu, całkiem okej zagrał. 
Lichtsteiner - Ekspres jak zawsze zostawił serce na boisku. 
Khedira - coś pograł, ale znowu był prawie niewidoczny..
Marchisio - Książę zagrał piękny mecz, zadowolona jestem z niego.
Pogba - niby coś, mogło być lepiej, ale gol za to piękny!
Sandro - popracował facet na lewej stronie trochę, na plus. 
Zaza - dobra gra tylko za agresywna, ale za to dwa piękne gole!
Morata - ładna gra, szkoda niewykorzystanych dobrze sytuacji.

Zmiennicy:
Dybala - super gra, piękny gol, czego chcieć więcej?
Padoin - coś pograł, bo widziałam. Myślę, że okej. 
Hernanes - nie wiem nawet, czy dotknął chociaż raz piłki..




Dobranoc.



http://j-u-v-e.tumblr.com/archive - a gify tradycyjnie stąd :)


poniedziałek, 14 grudnia 2015

Losowanie 1/8 LM.


Jeśli mam się wypowiedzieć o losowaniu przeciwnika w 1/8 Ligi Mistrzów i o tym, co przypadło Juventusowi - nie podoba mi się, bo trafili na jedną z trzech ekip, których bardzo, ale to bardzo nie chciałam i pewnie nie tylko ja.
Liczyłam po cichu, że wylosują Arsenal albo Dynamo Kijów, bo z poradzeniem sobie z nimi nie powinni mieć większego problemu, a tu pech chciał, że trafili na Bayern. Nie wiem jak ja przeżyję ten dwumecz, bo zagrają przeciwko sobie dwie drużyny które lubię. I wiadomo - w Juve wierzę zawsze i najbardziej, ale widząc jak obecnie Bawarczycy grają, to nie wiem jak obstawiać szanse Starej Damy na przejście do kolejnej rundy. Wierzę, że polecą tak jak w zeszłym roku z Realem i pokażą, że mimo upadku w tym sezonie, są w stanie dokonać czegoś niesamowitego i - nie ważne w jakim stylu - pokonać Bayern. No wierzę w to, że uda im się tego dokonać.
A jak utrą nosa Vidalowi to będę się głośno śmiała. Tak jak go lubiłam, tak w szybkim tempie Arturo stracił mój szacunek.W Monachium jakiegoś szału nie robi, nie jest tą samą postacią co w Turynie. Będę wredna i powiem to: dobrze mu tak.
Niech w tych starciach to Buffon i spółka będą stroną przeważającą i zwycięską, a nie Neuer i spółka.

A dwie inne drużyny, na które nie włączając już Bayernu, trafić nie chciałam, to PSG i Barcelona. Współczuję Arsenalowi, bo to oni są tymi nieszczęśnikami, którzy wylosowali znienawidzony przeze mnie klub z Katalonii. Oglądam mecze kanonierów, bo lubię i ich nie da się nie lubić, ale wiem, że Barcelona rozniesie ich i na The Emirates i na Camp Nou. Armatki mogły już spaść do Ligi Europy, tam by mieli większe szanse na przetrwanie i ugranie czegoś.


Ale tak jak było w czerwcu tego roku przed finałem LM: "They might be Barcelona..", tak teraz będzie

They might be Bayern, but we are JUVENTUS.


Miłej reszty dnia.





Polecam ---> http://j-u-v-e.tumblr.com/archive


Juventus vs Fiorentina - zdjęcia


Dziękuję fotografom Juve, że w końcu na zdjęciach widzę gdzieś Barzagliego. Doczekałam się ich w końcu.