poniedziałek, 14 grudnia 2015

Juventus vs Fiorentina.


Szczerze? Za takie mecze jak ten dzisiejszy przeciwko Violi, a głownie pierwszą połową, to bym chłopaków torturowała.Dzisiejszy mecz z Fiorentiną był taki pół na pół - momentami `o, lecicie, lecicie!`, a za chwilę `chłopaki, bo ja was zaraz zamorduję`. Momentami bolało mnie oglądanie go. A Chiellini skutecznie podniósł mi ciśnienie i przyprawił o ból głowy. Wnioskując po komentarzach z JuvePoland na Facebooku wiele osób by się ze mną nie zgodziło, ale wiadomo - każdy ma swoje zdanie, wiem co oglądałam i wiem co piszę. Ostatnia akcja Juve i gol w doliczonym czasie - lepsze niż cały mecz według mnie.
Zawsze staram się być całym sercem z chłopakami na meczu, ale widząc taką ich grę, głupie straty i celność momentami na poziomie zerowym, to aż się płakać chce i ciężko ogląda się takie starcia. Wiadomo.. wygrana 3:1 cieszy bardzo i to z takim rywalem, ale byłabym jeszcze szczęśliwsza z tej wygranej gdyby była ona po bardziej ogarniętym meczu niż ten.
 I ogółem nie przepadam za arbitrem tego spotkania - Orsato.

Wpis nie będzie długi i dociekliwy, bo jednak na uczelnię muszę jutro pojechać i znowu będę miała problem ze wstaniem. Przeklęte dojazdy.
No i moje wpisy tutaj szału nie robią, bo piszę swoje obserwacje i myśli w nich, ale to zawsze coś, no nie?



Skład:

Mam już dość 3-5-2, bo osobiście lubię 4-3-1-2 w wykonaniu Juve i liczyłam na Sandro zamiast Evry, ale okej.


Pierwsza połowa.

Jak wspomniałam we wstępie - do cudownych to ona nie należała. Początek zaczął się fatalnie dla Starej Damy, ponieważ najpierw dla Evry nie udał, Fiorentina poszła po nim z kontra, Chiellini sfaulował Bernardeschiego w polu karnym Buffona i arbiter wskazał na wapno. 
3 minuta, piłka ustawiona na miejscu, rzut wykonał ILICIC i gol! 0:1, Viola wychodzi na prowadzenie. 

Po całej sprawie Juventus chyba zdał sobie sprawę, że na dzień dobry został wylany na nich kubeł zimnej wody, zaświeciła się lampka o nazwie `jednak nie będzie tak łatwo z Violą` i chłopaki ruszyli do konkretnego ataku.

Po kilku minutach walki w końcu się udało i 6 minuta okazała się tą zbawienną. 
Z lewego skrzydła kapitalnie posłał piłkę w pole karne Evra, w okolicach dalszego słupka znalazł się CUADRADO, piłka doleciała do jego głowy a ten właśnie tą częścią ciała w pięknym stylu przelobował bramkarza, piłka wleciała do siatki i gooooooooool! La Juve gole! 1:1! 




W dalszej części pierwszej połowy kilka przepychanek, przejęć piłki, do tego w 14 minucie kapitalna sytuacja na wyjście na prowadzenie.
Dybala miał okazję na strzelenie bramki i owszem, oddał strzał, ale trafił prosto w bramkarza rywali.

Następnie faule jednych na drugich, które w pewnym momencie robiły się nudne i wyglądały jak gra na czas w wykonaniu zawodników obu drużyn. Do tego nieudane strzały to w stronkę bramki Buffona, to w stronę bramki Tatarusanu.

W posiadaniu piłki przewagę miała Fiorentina.

Ładny strzał na bramkę oddał Mandżukić, jednak obok niej było za dużo rywali i ta nie dotarła do niej. Szkoda.

Mniej więcej w połowie tej połowy gra się trochę ożywiła, przy czym zaczęły się kolejne faule, w tym jeden na Cuadrado. Do tego Dybala przy pełnym biegu został szarpany za koszulkę, ostatecznie zaczął wrzeszczeć na arbitra z pretensjami, no bo co racja to racja, tak się nie robi, a piłkarz, który dopuścił się szarpnięcia, został ukarany żółtkiem.

Potem po raz kolejny Chiellini podniósł mi ciśnienie swoim kolejnym nieudanym podaniem. Posadziłabym go na ławę na dwa mecze, może by w końcu się ogarnął.

Pod koniec pierwszych 45 minut rzuty wolne, które nie zakończyły się owocnie dla Starej Damy. Pogba oddał potężny strzał z dystansu, ale było to równie niecelne, co rzut karny Thomasa Mullera w środowym meczu z Dinamem Zagrzeb.

Arbiter nie przedłużał tej połowy ani o minutę.




Druga połowa.

No lepsza niż pierwsza, choć momentami dla mnie frustrująca, ale każdy ma swoje zdanie co do tego, no nie?

I Pogba znowu niecelnie. Niech on się w końcu ogarnie ze swoją grą, bo gra z 10-tką na plecach, gdzie ten numer w Juve jest święty, a gra momentami gorzej niż Vidal w Bayernie.
Wiem, moje dzisiejsze porównania mogą być nie takie, ale wiedząc co Pogba potrafi robić na boisku z piłką i z zawodnikami, i widząc go w obecnej formie, to aż płakać się chce. To nie mogą być przebłyski - jego blask musi być cały czas widoczny!

I w 52 minucie pierwsza kartka w ekipie Juve. Pogba za faul na rywalu zarobił żółtą kartkę. Protesty kolegów z drużyny nic nie dały.    

Co do Buffona w tym spotkaniu - owszem, Viola zagrażała wielokrotnie bramce Juve, ale nasz Kapitan ogółem dzisiaj za wiele roboty nie miał i głównie odprowadzał piłkę wzorkiem. No chyba, że gdy streamy mi nawalały to coś mnie omijało.
Dajcie mi Eleven Sports w Cyfrowym Polsacie, bo oszaleję.

Barzagli popisał się kapitalna akcją: zrobił wślizg, uratował piłkę, stracił ją będąc na ziemi, jednak przy podnoszeniu się jakimś cudem wykopał ją i podał dalej. Mistrz, no mistrz!
Do tego wyjście z bramki Buffona niemalże pod linię oddzielającą połowy, mała walka o piłkę i wykopanie jej do reszty ekipy. Mistrz.

59 minuta, Evra ładnie zagrał do Dybali, ten oddał ładny strzał, jednak piłka przeturlała się obok słupka.

Chwilę później pierwsza zmiana. Z boiska zszedł Khedira, którego szczególnie widać nie było, a w jego miejsce Sturaro. ---><---

Chwila spokojnej gry, rozgrywanie piłki na swoich połowach i rzut wolny Starej Damy, przy czym po jego wykonaniu jeden z naszych został złapany na ofsajdzie. Szkoda, bo to była dogodna okazja do zdobycia gola.
Parę minut później był kolejny wolny, po strzale Dybali piłka poleciała na głowę Mandżukića, ale ten niestety spudłował.

Potem sam Mario, jak to on, nie szczędził w słowach dla rywala, gdy wpadli na siebie, zaczęła się między nimi jakaś kłótnia, która doprowadziła do tego, że Orsato ukarał i Mandżukića i Vecino żółtą kartką.    

Parę chwil później Marchisio sfaulował przeciwnika i również zarobił żółtko.    
Jak pisałam w zeszłym sezonie - No yellow cards, no party.

77 minuta przyniosła kolejną zmianę. Z boiskiem pożegnał się aktyny Evra, a zastąpił go Sandro. ---><---

80 minuta przyniosła kolejne wybawienie nazywane golem i zarazem prowadzenie w tym spotkaniu.
Pogba się przebudził, przebiegł z futbolówką paręnaście metrów, następnie zagrał do Dybali, który będąc sam na sam z golkiperem rywali przegrał z nim, jednak piłka odbiła się od bramkarza w stronę nadbiegającego MANDŻUKIĆA i wślizgiem dobił tą piłkę i gooooooooool! La Juve gol! 2:1!




Kilka chwil później strzał na bramkę Violi oddał Sturaro, jednak tym razem refleks miał bramkarz.

Pod koniec tej połowy z boiskiem pożegnał się Mandżukić, a w jego miejsce na kilka minut pojawił się Morata. ---><---

Kilka fauli na jej koniec, a arbiter miał rozmach i dorzucił do tego spotkanie jeszcze 4 minuty.
Pomyślałam sobie: 4 minuty jak w Derbach z Torino i wtedy padł zwycięski gol..
I można powiedzieć, że.. wykrakałam!

90+1 na prawym skrzydle przejął piłkę Cuadrado, odegrał do DYBALI, ten na spokojnie robiąc kilka zwodów, tuż przed bramką Fiorentiny, wykiwał rywali, huknął w bramkę i gooooooooool! La Juve gole! La Joya! 3:1!




Następnie Fiorentina starała się coś jeszcze ugrać, ale nic z tego. Arbiter zakończył spotkanie.
Juventus wygrywa na Juventus Stadium po dość ciężkim pojedynku 3:1, kolejne 3 punkty lądują na ich koncie i tym samym wskoczyli na 4 miejsce w ligowej tabeli! Forza Juve!


Oceniając:
Buffon - jak zawsze dobrze, wiele do robienia dziś nie miał.
Barzagli - twierdza nie do zdobycia, kapitalne ratowanie drużyny.
Bonucci - dobrze, kilka ciekawych akcji, bez zastrzeżeń.
Chiellini - nie ładnie, ława na dwa mecze za te buble, natychmiast.
Cuadrado - epicki gol, piękna asysta, dobra gra, na plus bardzo.
Khedira - niewidoczny dzisiaj, oby następnym razem było inaczej.
Marchisio - bardzo dobrze dzisiaj, podobało mi się!
Pogba - musi się ogarnąć i zacząć strzelać i lepiej grać.
Evra - bardzo dobry mecz, kapitalna asysta, super.
Mandżukić - pobiegał, oko snajperskie zadziałało, gol jest, ładnie.
Dybala - dobra gra, ta prawie asysta też ładna, piękny gol, dobrze.

Zmiennicy:
Sturaro - dobra gra, forma jest, jak najbardziej na plus.
Sandro - ożywił trochę grę, wykazał się, na plus.
Morata - ciężko stwierdzić, ale tragedii nie było, dał radę.



Żegnam was przytulasem Moraty i Dybali, dobranoc.





Gify jak zawsze z http://j-u-v-e.tumblr.com/archive


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz