wtorek, 3 listopada 2015

Borussia M'gladbach vs Juventus


No to jednak trochę siły jest na napisanie kilku zdań na temat tego meczu. Mimo tego, że zasypiam cały dzień i do meczu ledwo dotrwałam do niego, to w przerwie zaczynam pisać.

Będzie to dość krótkie, bo dojeżdżanie do innego miasta na uczelnię dobija i trzeba wstać i nie ma wiele czasu na pisanie tutaj w tygodniu. Po prostu przy meczach w tygodniu będzie tak, że albo będą wpisy takie krótkie, albo w ogóle ich nie będzie.


Jak wiadomo - zawsze zostają lajfy ---> Borussia vs Juve.


No więc: pierwsza połowa była tragiczna, zaczęła się dobrze, ale potem atak Gladbach był taki, że nie szło poznać czy to chłopaki z Juve grają na boisku, czy ktoś ich nam podmienił. Niezłe zdenerwowanie na nich. Ja wiem, że mecze Ligi Mistrzów to co innego niż Serie A, no ale.. jak się ostatnio wygrało i leciało w miarę na poziomie, to tak ciężko to przełożyć na inny front? Druga połowa zaczęła się bardzo dobrze, jednak Hernanes pokazał zbyt wiele woli walki i wyleciał z boiska. Arbiter bezlitosny, czerwona kartka. A później.. nie no, ciężko się na to patrzyło.
Odniosłam też wrażenie, że arbitra to my jakiegoś psychicznego mieliśmy.


Skład:


Dobra, nie podobał mi się Chiellini tutaj. Środek obrony wyobrażałam sobie jako Bonny i Barza, no ale myśli Allegriego nie zrozumiesz. Tak samo Sturaro.. a gdzie Cuadrado? Lubię Maxa, ale czasami..


Pierwsza połowa:

Bez szału.
Zablokowane strzały, niecelne strzały i tak to wyglądało całe 45 minut w wykonaniu Juventusu.
Nie umieli wyjść ze swojej połowy, dawali pogrywać Borussii aż za bardzo.

Po kwadransie gry to gospodarze grali i kazali dla Juve tańczyć pod ich dyktando i tak też było.
Dlatego też 18 minuta stała się wtedy najgorszą z możliwych, bo Chiellini zaliczył bubla, kopnął pilkę tak, że wyszło podanie do rywala, ci odpowiednio zajęli się piłką i niejaki JOHNSON strzałem pokonał Buffona. 1:0.

Potem odniosłam wrażenie, że jakoś nie bardzo spieszyło się chłopakom do odrobienia straty, choć niby coś próbowali, ale to jednak nie było to, czego się oczekiwało.

Następnie nieudany strzał głową w wykonaniu Chielliniego, strzał z dystansu w wykonaniu rywali i kapitalny strzał głową Evry, za który należy mu się nagroda, ale głupie szczęście miał bramkarz i w ostatniej chwili wybroni ten strzał.

44 minuta okazała się jednym wielkim zbawieniem dla Juventusu i każdego kibica.
Z lewej strony kapitalne podanie posłał Pogba, prosto do wbiegającego w pole karne LICHTSTEINERA, ten przymierzył i porządnym strzałem z woleja posłał piłkę do bramki i gooooooooool! La Juve gol! 1:1!




Guess who's back!
My man Stephan!


Tak mniej więcej wyglądała pierwsza połowa.



A druga połowa..

Zaczęta z przytupem, tak jakby Allegri nawrzeszczał w końcu  porządnie na chłopaków. Ja za taki mecz to bym ich tydzień torturowała, bo moja cierpliwość się skończyła.

Ale potem jednak ta wola walki jakby opadła i znowu oglądało się Borussię w posiadaniu piłki. momentami podbierający futbolówką Juventus i całą masę przechwytów gospodarzy.

Kapitalny strzał Pogby z rzutu wolnego i tak niewiele zbrakło, by piłka zatrzepotała w siatce.

52 minuta i Stara Dama kończyła mecz w dziesiątkę.
Hernanes tak się zaangażował, zdaniem arbitra za mocno sfaulował rywala i ten zamiast pokazać mu żółtko, to nie, po co.. czerwo z miejsca. Ciśnie mi się na język masa epitetów na temat arbitra w tym spotkaniu, ale zatrzymam je jednak dla siebie.    

Chwilę później Marchisio sfaulował rywala i arbiter jakby tylko czekał.. żółtko dla Il Principino.    

Zmiany też były. W 62 minucie boisko opuścił Dybala, a w jego miejsce Cuadrado. ---><---
Do tego Dybala, zdaniem arbitra, zbyt wolno schodził i zarobił żółtko...    

Do tego jeszcze faulujący Sturaro i kolejna kartka na konto Juve.    

Parę minut po tym z boiska zszedł Morata, a w jego miejsce Barzagli. ---><---

Wszedł mój człowiek, w którego koszulce oglądam każdy mecz.


Po tej zmianie swoją klasę, po raz chyba już setny, pokazał Buffon. On jest jak wino - im starszy tym lepszy. To jakie strzały wybraniał w tym meczu, to poezja. Zdecydowanie Numer Jeden na świecie, dawać mu cholera tego Złotego Buta, należy mu się za te wszystkie lata!

Potem kilka kolejnych kapitalnych obron Buffona i walki o piłkę.

Z boiska zszedł też Sturaro a w jego miejsce Lemina.

Następnie Buffon po raz kolejny uratował Juve i potężny strzał rywala wybronił końcówkami palców. Toż to wirtuoz bramki jest!

Doliczone 3 minuty, ale tu już Juve głownie się broniło (a raczej starało to robić).

Mecz zakończył się wynikiem 1:1, dzięki naszemu Szwajcarskiemu Ekspresowi mamy 1 punkt.



Oceniając:
Buffon - mistrz nad mistrzami, numer jeden, BÓG bramkarski.
Lichtsteiner - dobra gra, dobry powrót, do tego gol.. witaj Stephan!
Bonucci - przyzwoicie, był wszędzie, nie zawiódł.
Chiellini - a temu panu ławka na kilka meczy i dać szansę Ruganiemu.
Evra - wujek Pat całkiem dobrze, gryzł murawę.
Sturaro - bez szału.. to nie ten sam Stefano co przedtem.
Marchisio - no książę dzisiaj bez szału, mogło być lepiej.
Pogba - kapitalna asysta, dobra gra, nie mam zastrzeżeń.
Hernanes - nie najgorzej, to czerwo nie potrzebne.
Dybala - no cienko mu ostatnio idzie, ogarnij się chłopie.
Morata - też bez szału, ataku to my dzisiaj nie mieliśmy.

Zmiennicy:
Cuadrado - polata, polatał.. i polatał.
Barzagli - jak zawsze solidnie, dobra zmiana.
Lemina - chwila gry ale okej było.



Gify wzięte z      http://j-u-v-e.tumblr.com/archive



Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz