sobota, 2 kwietnia 2016

Juventus vs Empoli - po słowie..


Witam. Niewiele mam o tym meczu do powiedzenia, więc wpis będzie dość krótki. 


Mecz sam w sobie nie był jakichś wysokich lotów i chłopaki mogli o wiele lepiej go rozegrać, ale to moje zdanie. Innym może ten mecz się podobał, ale ja na nim zasypiałam i to nie tylko dlatego, że jestem skacowana. Momentami były jakieś przebłyski tego, jak powinni grać, ale przez większość tego spotkania po prostu było jakieś nie ogarnięcie i to usypiało.

Pierwsza połowa szalu nie robiła, druga może i była żywsza i obfitsza w sytuacje bramkowe, jednakże to nie było to, co większość z nas, kibiców chciała zobaczyć. Przynajmniej tak mi się wydaje. Osobiście oczekiwałam po nich mocniejszej gry i braku durnych fauli, a nie utraty piłek, fauli bez sensu no i oczywiście Lichtsteinerowi załączyło się Stephanowanie. Lubię go, ale za to co czasem odwala mam ochotę go udusić. 

Chwała Mandżukićowi za to, że jako jedyny w końcu pokonał Skorupskiego i strzelił ładnego gola głową. Podobał mi się też dzisiaj Zaza, bo jak wszedł, to pomącił, wygrywał pojedynki i strzały, które oddawał na bramkę mi osobiście się cholernie podobały. Moment w doliczonym czasie, gdy oddał strzał z przewrotki.. byłam pewna, że bramkarz będzie wyjmował piłkę z siatki, a tu.. cud, obronił. Wielka szkoda, bo jeśli ten strzał Simone by wpadł, to byłaby nie tylko bramka miesiąca a sezonu.

Nie mam siły więcej pisać, meczu też dokładnie nie widziałam, bo stream miałam jaki miałam. Czekam, aż Netia przyśle mi dekoder z kanałami Cyfry + i będę miałam Eleven Sports. Koniec z oglądaniem meczy na komputerze, teraz telewizor będzie mój.


Przepraszam za brak porządnej notki, ale po prostu brak mocy. 
Dobranoc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz