Witam po meczu z Bayernem w Lidzie Mistrzów.
Powiedzmy sobie szczerze - ten mecz nie miał tak wyglądać, żaden kibic Juve nie chciał by on tak wyglądał i nikt z nas, kibiców, nie sądził, że od razu dadzą sobie wchodzić na głowę. Mnie i innych wkurzyli, sąsiedzi moje wrzaski i przekleństwa na pewno słyszeli. Ale przy takiej grze każdego by poniosło. Wierzyłam do końca, że coś się wydarzy i coś się wydarzyło i udało, ale mnie osobiście to nie satysfakcjonuje, bo na swoim obiekcie powinni zawsze wygrywać.
Przyznam, że napiszę tu głównie swoje obserwacje i moje własne zdanie na temat tego meczu, ponieważ wszystkie streamy jakie przekopywałam w kółko się zawieszały albo w ogóle nie działały. Nie wiem, czy łącznie widziałam może z 45 minut meczu. Nie wiem co się dzisiaj działo, ale wiem, że nie tylko ja miałam takie problemy, ale nie obejrzenie sporej części meczu i jego ważnych momentów uniemożliwia mi napisanie czegokolwiek więcej niż jako takich obserwacji i swojej opinii na to co zdołałam zobaczyć.
Pierwsza połowa to, moim zdaniem, totalne dno i kopanie się po czole w wykonaniu naszych chłopaków. Powinni z miejsca ostro zacząć i nie pozwalać na wiele Bayernowi, a było na odwrót. Gwizdy w stronę Vidala gdy był przy piłce wcale mnie nie dziwiły.. znając mnie gdybym sama była na stadionie też bym sobie pogwizdała. Szacunek dla niego co zrobił dla Juve i tak dalej - jakiś jest. Ale ogółem jego postać zrobiła się iście irytująca. W ciągu pierwszych 45 minut (na tyle ile stream mi pozwalał) zauważyłam, że nasi jakby spali i nie widzieli co rywale wyprawiają. Trzeba przyznać, że Buffon był chyba najbardziej przytomny z nich wszystkich i dobrze zachował się przy oddawanych strzałach.
Owszem, w momentach przebicia i zabrania piłki gościom udało się im zagrozić kilka razy bramce rywali, jednak kończyło się to przeleceniem piłki nad poprzeczką, odebraniem sobie piłki albo kontrą Bayernu. Za to rywale momentami się chyba frustrowali i kończyło się to żółtymi kartkami na ich koncie.
Na pewno dużą kontrowersją jest nie podyktowanie Juve karnego po ręce Vidala.. Atkinson chyba oślepł i to tak poważnie. Potem chłopaki niby próbowali coś ugrać, ale albo Neuer sobie z tym radził albo reszta składu Bayernu sobie z tym radziła. Są w kryzysie, ale dzisiaj nie było go widać. W końcu pod koniec pierwszej połowy Muller znalazł sposób na pokonanie Gigiego, ja wpadłam w domu w jakieś pierwsze stadium furii i stwierdziłam, że z taką grą jak w tym momencie, to my możemy co najwyżej spróbować ugryźć ekipę z niższej ligi. Po golu rywala Juve starało się ustrzelić coś na remis, jednak w ciągu dwóch minut szanse na to były znikome.
Druga połowa zrobiła się lepsza gdy chyliła się ku końcowi. Jednak na początku Allegri zaskoczył nas nagłą zmianą - Hernanes wszedł za Marchisio. W dalszym ciągu nie wiem po co, ale okej. Chociaż Hernanes z tego co widziałam wcale źle nie zagrał. Następnie rzekomy gwóźdź do trumny wbił Juventusowi Robben, bo w końcu udało mu się rozmontować trochę naszą obronę i nawet Barzagli już nie zdołał go powstrzymać. Przyznam, że przy stanie 0:2 po prostu miałam ochotę wyłączyć i tak ledwo działający stream, pójść spać i udać, że meczu nie widziałam.
Jednak w końcu w 63 minucie się obudzili i swojego pierwszego gola w Lidze Mistrzów strzelił nie kto inny, a Dybala. W tym momencie wiara w to, że coś ugrają powróciła. Oczywiście Mandżukić by nie był Mandżukićem jakby nie starł się z kimś, a tu padło na Lewandowskiego i czekałam na moment, aż huknął sobie nawzajem z bańki i powstanie jedna wielka kłótnia na boisku. Mario jednak skóry łatwo nie oddaje. Chwilę później właśnie Mario poszedł z kontrą, ale ostateczny strzał nie wyszedł dla Cuadrado i tyle było z akcji. Potem Max ściągnął Khedirę i wstawił za niego Sturaro co kilka minut później okazało się strzałem w dziesiątkę.
Po tym jak Stara Dama zaczęła w końcu kreować jakieś akcje i częściej zagrażać bramce Neuera, Max ściągnął Dybalę i wstawił za niego Moratę. Ten oddał strzał na bramkę Bayernu, jednak bramkarz na nasze nieszczęście wie gdzie stać. Parę chwil później właśnie Alvaro dostał piłkę na głowę od Mandżukića, zrobił nią podanie na wbiegającego pod bramkę Sturaro, a ten stopą wpakował piłkę do bramki zaskoczonego Neuera i padł remis 2:2! Stefano też zaliczył pierwszego gola w LM! Potem mimo nieustającej walki, która powinna się toczyć od pierwszej minuty a nie 63 i doliczonych 3 minutach wynik zatrzymał się na 2:2.
Cóż.. Powinni byli bronić swojej twierdzy o niebo lepiej i powinni wygrać to spotkanie, żeby później było choć trochę lżej jak pojadą do Monachium. Jednak nie będzie tak i mecz będzie dla nich cholernie ciężki. Jednak wierzę, że uda im się i to oni wyruszą w dalszą podróż w Lidze Mistrzów.
Co do zawodników, to:
Buffon jak zwykle z klasą mimo wpuszczenia tych dwóch goli Lichy dzisiaj nie był sobą, do Barzy zastrzeżeń nie mam, Bonny też się trzymał, u Evry też bubli nie wychwyciłam.
Cuadrado mógł ciut lepiej zagrać, Khedira nie błyszczał, Marchisio też bez szału a Pogba coś kombinował i nawet mu to wychodziło.
Mandżi mimo wszystko mógł się podobać, a Dybala do momentu gola też się nie wyróżniał.
A zmiennicy:
Hernanes mimo wszystko zagrał całkiem okej, Morata bez większego szału a Sturaro z pięknym golem.
Tyle w temacie, dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz