Wybaczcie, ale nie będzie wpisu po meczu Juve z Genoą. Sesja mnie zabija, nie mówiąc o poprawkach, więc nie mam dłuższej chwili na napisanie tu czegokolwiek. Mecz oglądałam jednym okiem, drugim usiłowałam ogarnąć cokolwiek z psychologii. Uciekam do niej, gdzie nie wiem po co mi ona na dziennikarstwie, ale dobra.
A tak w szybkim skrócie:
Mecz to była jedna wielka męka według mnie. Evra z biegunką, Caceres znowu kontuzjowany, Zaza z czerwoną kartką.. no tak się nie da. Wymęczone 1:0, na bramkę strzał oddał Cuadrado, jednakże samobójcze trafienie zaliczył jeden z rywali.
Jeśli kolejny mecz będzie tak wyglądał, to ja dziękuję. Nasze chłopaki muszą się poprawić, bo inaczej nie zabiorę 3 punktów dla Napoli i plaga kontuzji w Bayernie im nic nie da. Morata i jego strzelanie chyba znowu mu się wyłączyło, Dybala musi odpocząć, Khedira z Mandżukićem dzielnie kibicujący dzisiaj na trybunach również muszą być gotowi na to starcie.
A Allegri - jak on nie straci głosu, to będzie cud. Bo to, że włosów ma o połowę mniej niż jakiś rok temu, to już chyba każdy zauważył..
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz