środa, 6 maja 2015
Juventus vs Real Madryt (Półfinał LM)
Nikt nie zaprzeczy temu, że był to piękny mecz! Wiadomo, każdemu fanowi będzie czegoś brakowało, no ale tego meczu złym nie nazwiemy. Jako kibic Juve spodziewałam się zaciętej walki i tak też było. Według mnie Stara Dama pokazała, że jest godna każdego trofeum i pokazała, że taki Real jest też przez nich do ogrania. W futbolu nigdy nie wiadomo co się stanie. Fani przyjezdnych byli przekonani, że łatwo im pójdzie z Juve. A było zupełnie inaczej. Cieszmy się z dzisiejszej wygranej i miejmy wiarę w to, że za tydzień bianconeri pokażą, że nie tylko u siebie na Juventus Stadium wygrywają i wygrają również na Santiago Barnabeu. Jak to mówią.. każda twierdza jest do zdobycia.
Skład:
Jedyne co mi tu zbytnio nie pasowało to Sturaro.. obstawiałam, że na jego pozycji będzie Vidal a tam gdzie Vidal Pereyra, no ale dobra. Allegriemu trzeba ufać.
Juventus ładnie rozpoczął pierwszą połowę, ale to dobrze, bo z miejsca pokazali, że przeciwników czeka z nimi walka o wygraną w tym meczu i że się nie podadzą.
Na dzień dobry Casillas musiał się bronić, gdzie Juve po jego wybiciu piłki do przodu od razu doleciało w pole karne i dużo nie brakowało, by w tym momencie wyjść już na prowadzenie.
Tak na prawdę pierwsze 10 minut to przebieżka od jednej do drugiej bramki. Najpierw pewna interwencja Buffona, za chwilę Morata poleciał na bramkę Realu i oddał strzał z dystansu, ale Casillas czujny.
W 5 minucie Bonucci tak na prawdę by uratować ekipę musiał sfaulować Balea, a że zrobił to brzydko, żółtko z miejsca.
2 minuty później nikt nie przypilnował Moraty, ten po otrzymaniu piłki pobiegł na bramkę Realu, próbował okiwać Casillasa, ale nie wyszło mu to.
Jednak chwilę po tej akcji prawdopodobnie Marchisio posłał piłkę w pole karne do biegnącego Teveza, ten oddał strzał, bramkarz go wybronił ale tak niefortunnie, że piłka poleciała wprost pod nogi nadbiegającego MORATY, ten kopnął piłkę do bramki i gooooooooool! La Juve gol! 1:0!
Moja reakcja na tego gola.. jeden krzyk w domu i ogromna radość. Sąsiedzi mnie kiedyś pobiją.
12 minuta i w końcu swoją szansę miał Real. Kroos uderzył z dystansu, jednak Buffon kapitalnie interweniuje piłkę na rzut rożny.
Następnie Isco chciał zaskoczyć Buffona, ale nic z tych rzeczy. Nie z Gigim takie numery.
Dalsze minuty to walka o piłkę i trochę niegroźnych fauli. Znaczna przewaga Juventusu.
W 23 minucie zdawało się, że Ronaldo wpakuje piłkę do bramki Buffona, ale ta poleciała daleko od niej.
Minutę później Lichtsteiner popędził z piłką na bramkę Casillasa, ale jego strzał chyba lepiej zostawić bez komentarza jak i to, gdzie piłka poleciała.
W 27 minucie Vidal przegrał walkę w polu karnym z Rodriguezem poślizgując się, zawodnik Realu posłał piłkę do RONALDO będącego oko w oko z Buffonem, oddał strzał głową i gol dla Realu! 1:1.
Po tej akcji tempo meczu trochę zwolniło, a Juve skupiło się bardziej na ataku pozycyjnym niż na szarżowaniu z piłką i sprintami z nią pod bramkę Casillasa.
34 minuta i wydawało się, że będzie już te 2:1! Marchisio oddał dobry strzał na bramkę gości, ale piłka jednak poleciała kawałek obok słupka.
2 minuty później Tevez rozpoczął mały rajd, lecz na środku boiska został powalony przez jednego z rywali.
Później piłkę przyjęli przyjezdni, po kilku minutach niewiele zabrakło im do gola, po którym wyszliby na prowadzenie, ale piłka na szczęście uderzyła w poprzeczkę i poleciała dalej.
Do końca pierwszej połowy walka o piłkę i faul za faulem.
Arbiter doliczył minutę do tej połowy, ale nic nie wynikło już w niej. 15 minut przerwy, a po niej..
Emocji może ciut mniej niż w pierwszej połowie, ale niektóre akcje nieźle trzymały w napięciu.
47 minuta i żółta kartka tym razem dla Teveza za faul na Ramosie.
Chwilę później Tevez próbował doprowadzić do naszego prowadzenia i oddał ładny strzał z dystansu. Jednak nie zagroził ona bramce Casillasa.
Następne kilka minut to faule w wykonaniu Bonucciego i Carvajala.
Za to kolejna akcję zaczął nakręcać Tevez. Czy on nie jest kapitalnym piłkarzem? Muszę to przyznać, że bez niego ten mecz nie wyglądałby tak emocjonująco ze strony Starej Damy.
56 minuta i coś, czego w sumie można było się spodziewać. Rzut karny dla Juve!
Morata z Tevezem ruszyli z piłką na bramkę Realu, za nimi Carvajal, Ramos i Marcelo, Alvaro po drodze oklapł na ziemię razem z Marcelo, obydwoje jak rozjechane żaby, Carlos biegł z piłką dalej, za nim Daniel. Zostali sami pędząc w polu karnym, w końcu rywal sfaulował Teveza, ten pokulał się po ziemi i werdykt wiadomy, karny.
Marcelo i Vidal dostali po żółtej kartce przy okazji. Arturo postanowił się kłócić.. gratuluję.
Do karego ustawił się oczywiście Tevez, za chwilę pokazali Buffona.. a jego reakcja identyczna jak moja:
Piłka stoi na jedenastce, Carlos gotowy do strzału. Arbiter zagwizdał, Tevez podbiegł, huknął i gooooooooool! La Juve gol! 2:1!
Mi ulżyło, naszemu kapitanowi chyba też:
Mecz oglądałam po angielsku, po raz kolejny Lichtsteiner z Marcel się łokciują i faulują, Stephan wywala rywala, a komentator: Lichtsteiner doesn't like him. No.. nie tak trudno było to zauważyć.
Wcześniej czy też później Stephan o mało w polu karnym się z Ronaldo nie pobił, zaczęli się szturchać i popychać.. tyla farta, że arbiter tego nie widział. Dla mnie to komicznie wyglądało..
W 64 minucie gdyby Ronaldo doskoczył do piłki to byłoby 2:2. Na szczęście tak się nie stało.
Chwilę później boisko opuszcza Sturaro, a za niego Barzagli. Witam mojego ulubieńca.
Parę chwil później na murawę padł Chiellini (uwaga, ani razu się nie poślizgnął!) i się okazało, że rozciął sobie łuk brwiowy. Mała przerwa w grze, medycy go opatrzyli, głowę zawinęli i Giorgio mógł grać dalej w koszulce, która zmieniła barwy.
Evra dzisiaj aktywnie, szkoda, że tylko jego dalekie podania się za dobrze nie kończyły.
73 minuta i starcie Chiellini vs Ronaldo. Giorgio to jednak silny człowiek.. krew z głowy się leje, za chilę leży na glebie i gra dalej.
2 minuty później Carvajal fauluje rozpędzonego Moratę i żółtko dla zawodnika Realu.
78 minuta i kolejna zmiana. Z boiskiem żegna się Morata a za niego Llorente.
Tu już widać było zmęczenie w obu ekipach, ale dalej każdy walczył o swoje. Do końca tej połowy, a w sumie do 86 minuty niewiele Rodriguez zarobił żółtko, a w 86 minucie z boiskiem pożegnał się Tevez a za niego Pereyra. Liczyłam, że szybciej wejdzie.
87minuta i akcja Llorente, po której zbierałam szczękę z podłogi. Obrońcy go nie zauważyli, ten pobiegł na bramkę Casillasa, będąc przy linii końcowej niestety już blokowany nie miał szans na strzał. Ale akcja godna podziwu, Fernando zaczyna powracać.
Wybiła 90 minuta, arbiter doliczył jeszcze 3.
91 minuta i wywalczony rzut wolny! Oczywiście Pirlo do niego podszedł. Andrea dośrodkował idealnie na głowę Llorente, ten oddał strzał na bramkę, ale piłka poleciała wprost w Ikera, ten co prawda ledwo ją wyłapał ale fakt faktem gola brak.
No mówiłam! Gra Pirlo z Llorente, Llorente dostaje piłkę na głowę i strzela gole. A tak to..
93 minuta, Chiellini podziękował Ronaldo za poprzedni faul, sfaulował gracza Realu i zarobił żółtko.
Chwilę później ostatni gwizdek arbitra, Juventus wygrywa z Realem Madryt 2:1. A w następną środę mecz rewanżowy, już na niego czekam!
Oby Stara Dama zagrała tam równie dobrze jak u siebie.
Oceniając po meczu:
Buffon - kapitalna obrona, pilnowanie bramki, super.
Lichtsteiner - momentami miałam ochotę go udusić, ale ogółem źle nie było.
Bonucci - dobrze jak zawsze, nic nie uciekło, wszystko okej.
Chiellini - no dzisiaj dobrze, brak poślizgu, cuda się zdarzają.
Evra - geniusz jak zawsze, szkoda tylko tych kilku akcji.
Sturaro - nie było źle jak na tak ważny mecz, myślałam, że będzie tragedia a tu niespodzianka.
Pirlo - dobrze, te dwie straty mnie zirytowały, ale ogółem okej było.
Marchisio - dobra gra, dobra podanie do Teveza, wszystko okej.
Vidal - bestia dalej siedzi, dużo dobrych akcji, zabrakło tylko gola.
Tevez - piękny karny, cholernie dużo dobrych akcji, cudownie!
Morata - pokazał, że swojej dawnej drużynie też strzeli gola, do tego próbował nie ras, super!
Zmiennicy:
Barzagli - dobrze, obrona wiele zyskała po jego wejściu. Ładna walka o piłki.
Llorente - dobrze grał, podobało mi się to. Szkoda, że tego gola nie było.
Pereyra - nakręcony jest dalej, jego wejście dało trochę Juventusowi.
Idę spać, jutro matura z angielskiego..
Dobranoc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz