czwartek, 23 kwietnia 2015

Monaco vs Juventus (Ćwierćfinał LM)


W beznadziejnym stylu, że aż się płakać chciało, ale ważne, że awans.


Nie wiem czy są słowa, które opiszą lub podsumują dzisiejszy mecz. Chyba dawno takiej tragedii na boisku nie oglądałam i nie wiem czy to zero wkładu czy to te prehistoryczne 3-5-2. Momentami zakrywałam oczy gdy Monaco robiło nalot na bramkę Buffona, a jak Juve w akcji upadało, to gdybym miała w domu pistolet bym chyba sobie strzeliła w głowę. 0:0, ale już można było chociaż pokazać jakąś grę, a nie jej brak. Ale jak wspomniałam w poprzednim wpisie, wynik się nie liczy, liczy się ten awans. Tylko.. mógł on paść w lepszym stylu, no ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Na tym poziomie nie ma czegoś takiego. No i brak Pogby się odznaczał tym razem i to bardzo. Ale na trybunach siedział i kibicował.

Do półfinałów wczoraj przeszła Barcelona i Bayern (wczorajszy mecz w ich wykonaniu to było mistrzostwo, piękno i nie wiem co jeszcze.. a potem się dziwić, że u innych klubów też mam takie wymagania co do gry i ilości goli..). Dzisiaj do najlepszej czwórki dołączył Real i Juventus. Więc.. jeżeli wylosujemy Real będzie dobrze, jest jakaś szansa.. ale jak Barcę czy Bayern, to mimo mojej głębokiej wiary w Juventus wyczuwam taki łomot, że brak słów. No i meczu Juve vs Bayern bym nie przeżyła, bo to byłby mecz gdzie przeciwko sobie zagrałyby moje dwie ulubione drużyny. I bym składała modły o remis, chociaż jak tak pomyślę, to Bayern całkiem niedawno triumfował w LM, więc nie byłoby już przysłowiowego `fifty-fifty` tylko u Juve te 51% by było, haha.

Dobra, po losowaniu będę modły składała, a teraz do rzeczy. Piszę dzisiaj ogółem, no chyba, że w danej minucie działo się coś ciekawszego.


Skład:
Oczywiście po zobaczeniu ustawienia się przeżegnałam.

Początek meczu i już o mało co nie doszło do utraty bramki. Chiellini na dzień dobry wyłożył się na murawie, jeden z graczy Monaco błyskawicznie ruszył do piłki, a Giorgio stwierdził, że `a co mi tam` i ręką piłkę do siebie zgarnął. Za pomysłowość brawo, tylko ta gleba i żółtko za to już bardzo złe.

Tak to mniej więcej wyglądało, jeżeli ktoś meczu nie widział. Instagram wygrał tym zdjęciem.

Przez kolejne kilkanaście minut kopanie piłki w te i we wte. Gdzieś coś rozegrać próbował też Bonucci z Lichtsteinerem, ale blokady Monaco były zbyt perfekcyjne.

W 15 minucie gdyby nie Barzagli byłoby bardzo źle. Zamieszanie w polu karnym, jeden z graczy gospodarzy próbował podawać do drugiego, ale w ostatniej chwili właśnie Barzagli przeciął to i wybił piłkę na rzut rożny. No gdyby nie on Monaco miałoby murowanego gola.
A powtórka tej akcji? Buffon klepie w podziękowaniu Andreę po plecach a nasz najlepszy obrońca na to swój firmowy uśmiech.

Następnie zaczęła się faza fauli w wykonaniu Juve. Marchisio rozpoczął..

Między ekipami mimo tego, że Juve za dużo nie pokazało, trwała walka o piłkę, wzajemnie zabieranie sobie jej, faulowanie też. Mimo wszystko Juve obronę miało solidną, tylko Chiellini przegrał sobie na wstępie, ale jak tak zauważyłam to Evra się trochę cofał i dopomagał Bonucciego i Barzagliego. Z resztą.. Lichtsteiner momentami to samo.

Za dobre interwencje należy na pewno pochwalić Buffona, nasz Superman.

W 44 minucie po kontrze z dystansu strzelał Tevez, ale piłka minęła słupek.




Po doliczonej minucie w pierwszej połowie przerwa. A po niej.. nie lepiej.




Od tego momentu Monaco zaczęło grać ostrzej, Juve przez to niemal co chwile traciło piłkę.

49 minuta i gdyby nie Bonucci jak dobrze pamiętam i jego wybicie to by Buffon wyjmował piłkę z własnej bramki.

Później dobrą indywidualną akcją popisał się Evra, ale nie potrwała ona zbyt długo.

59 minuta i Barzagli po raz kolejny ratuje tyłek całek ekipie. Zawodnik meczu, zdecydowanie.

Juve próbowało wyjść z kontrą, ale niestety, nie udało się. Nie wiem, może mam tylko takie wrażenie, ale kontry to chyba coś, co muszą chłopaki dopracować i to bardzo.

W 65 minucie próbował Marchisio, ale strzał słaby i niecelny.

69 minuta i pierwsza zmiana. Z boiska zszedł mało widoczny Morata, za niego Llorente.

Po wejściu Fernando wykazał się w kilku akcjach i po dzisiejszym meczu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że było dobrze. Wiadomo, to nie to co w zeszłym sezonie, ale w porównaniu do poprzednich meczy to dzisiaj Llorente się wykazał. Niech nikt nie próbuje na niego narzekać. Śmiem nawet stwierdzić, że po jego wejściu nawet tempa nabrała gra Juve.

Później został sfaulowany Pirlo, jego oprawca ukarany żółtkiem.

78 minuta to kolejna zmiana. Z boiska schodzi Vidal, który próbował chyba wszystkiego dzisiaj, a za niego Pereyra.

Roberto wszedł na te kilkanaście minut, ale pokazał się z dobrej strony. Zaraz po wejściu starał się nakręcić akcję, ale podanie do Lichsteinera nie było dobrym pomysłem, bo Szwajcar dzisiaj sobie spał na boisku.

86 minuta i Tevez zarabia żółtko.

W 89 minucie został wywalczony rzut wolny. Do bramki trochę daleko, do rzutu podszedł oczywiście Pirlo. Strzelił prosto na bramkę, ale piłka jak na złość trafiła w spojenie, gdzie bramkarz Monaco odprowadzał ją tylko wzrokiem. Jak epicki to byłby gol, gdyby piłka wpadła.. o ludzie.

90 minuta, z boiska zszedł Evra, za niego Padoin, a sędzia w tym czasie doliczył jeszcze 4 minuty.

Na koniec jeszcze Llorente próbował coś zbudować, ale nic z tego.


Koniec meczu, po poprzednim wygranym meczu na 1:0 i dzisiejszym bezbrakowym remisie to Juve awansowało do półfinałów.

A na koniec uradowany Gigi :)


A kto, co i jak:
Buffon - bez niego na bramce byłoby źle, chwała za to, że jest.
Barzagli - zdecydowanie zawodnik dzisiejszego meczu, a jak tak dalej pójdzie to powinien zostać też zawodnikiem miesiąca bez dwóch zdań. Za każdą walkę i obronę się mu należy.
Bonucci - dobrze było, też raz uratował Gigiego w tym meczu.
Chiellini - zastanawiam się kiedy te jego gleby się skończą, bo to już nawet śmieszne nie jest.
Lichtsteiner - trzeba go obudzić, bo dzisiaj to spał ewidentnie.
Vidal - bestia dalej obudzona, tylko przez ogół nie udało się jej dzisiaj zaryczeć.
Pirlo - jak zawsze spokojnie, jakby padł ten gol z tego wolnego to byłoby dużo lepiej.
Marchisio - jak dla mnie dzisiaj słabo nasz Il Principino.
Evra - ostatnio się rozszalał, dzisiaj też próbował, tylko problemem było Monaco.
Tevez - może to tylko takie wrażenie, ale słabszy dzień miał dzisiaj Carlos..
Morata - po raz kolejny bez szału Alvaro grał, może jedna akcja była ciekawa.

Zmiennicy:
Llorente - nie spodziewałam się, że w tym meczu tak dobrze zagra przez te kilkanaście minut.
Pereyra - ten człowiek jest na gazie, jak kula, która zaczyna rykoszetować no. Taki niewybiegany, nakręcony, ale to dobrze!
Padoin - wszedł na raptem 4 minuty, ale dołączył się do reszty i dobrze zagrał.


Podsumowanie meczu jest na początku wpisu, więc do dodania nie mam nic.

Idę obejrzeć zdjęcia, dobranoc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz